Geoblog.pl    MonsieurLoki    Podróże    Londyn w 3 dni    City of London - dzień 2
Zwiń mapę
2009
02
maj

City of London - dzień 2

 
Wielka Brytania
Wielka Brytania, City of London
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 70 km
 
Kolejny dzień zaczęliśmy śniadaniem zmontowanym z polskich zapasów. Chcieliśmy cały dzień poświęcić na wycieczkę w klimacie Londyn w pigułce, więc szybko spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy na zaprzyjaźnioną już linię metra. 8 stacji dalej (dokładnie Knightsbridge) byliśmy już pod Natural History Museum. Wejście za darmo, kolejka na 5 minut... zaczęliśmy od zwiedzania sektora "Dinozaury". Trochę tłoczno, klimat całkiem mroczny i tylko słychać ryk T-Rexa, który wyłania się dopiero w połowie przechadzki. Wygląda na tyle realistycznie, że wszystkie dzieciaki, bez wyjątków, chcą jak najszybciej opuścić, moim zdaniem najciekawsze w całym muzeum miejsce. Ogólnie muzeum dla fanatyków. Jeśli Cię interesuje jak z dziadka mamuta powstał wnuk słoń to zapewne to miejsce dla Ciebie. Ja jako wielki miłośnik ogrodów zoologicznych, byłem nieco znudzony oglądaniem tysięcy wypchanych egzemplarzy. Mimo, że wyglądają realistycznie, to ciągle są sztucznymi okazami, które nie są w stanie na Ciebie ryknąć. Gotów jestem jednak się założyć, że dla dzieciaków frajda przednia. My jednak przebiegliśmy pozostałe działy niedbale i ruszyliśmy dalej. Okolica jest muzealna, więc wskoczyliśmy tym razem do Science Museum. Również wstęp free. Nieco ciekawiej, ale w momencie, w którym ma się jeden dzień na zwiedzenie całego Londynu, zagłębianie się w powstanie kolei, czy pierwszego silnika spalinowego wydaje się niemożliwe. Kilka fotek i umykamy dalej.Z muzeów udaliśmy się wprost do Hyde Park, żeby poczuć romantyczną aurę nad Serpentine (klimatyczne jeziorko\staw z mnóstwem rowerów wodnych i łódek pływających po nim). Następnie do Buckingham Palace w St. James Park. Zaraz po siedzibie królowej przyszła pora na Trafalgar Square. Akurat trafiliśmy na festyn Indo-klimatyczny. Masę ludzi uniemożliwiających zrobienie sobie ładnej pamiątkowej fotki. Pełno bezdomnych śpiących na swoich torbach pod drzewem. Wyciągnąłem oszczędzone poprzedniej nocy piwko, wypiłem trzema dużymi łykami i ruszyliśmy dalej. 20 minut później byliśmy już pod Big Ben'em i Parlamentem. Pogoda się udała, więc spacerowanie po Londynie było czystą przyjemnością. Zapomniałem dodać. Większość tras pokonywaliśmy pieszo. 2 zdjęcia pod Westminster Abbey, gdzie odbyła się koronacja Elżbiety II w 53 roku i ... uroczystości pogrzebowe księżnej Diany. Dostaliśmy się szybko do stacji metra przy Big Ben i po kilku stacjach wysiedliśmy przy Tower of London. Spod Westminster można dostać się również łodzią turystyczną, ale brak czasu zmusił nas do skorzystania z metra. Oczywiście przy samym Parlamencie, po drugiej stronie rzeki Tamizy znajduję się słynne London Eye. Wielu ludzi poleca, wielu mówi nuda. My odpuściliśmy. Niedaleko Tower of London mieści się chyba najsłynniejszy londyński most, London Bridge.
Pod wieczór postanowiliśmy zakończyć dzień pysznym obiadkiem. Wybór padł na China Town. Pozostało jedynie sprawdzić czy obiad w tym miejscu rzeczywiście może być pyszny. Wybraliśmy Fu Zhou Restaurant. Zestaw dla dwojga za cenę 12 funtów za osobę. Podano nam sajgonki, wysuszone glony na słodko (nazwy niestety nie znam, ale podobno to przysmak) oraz dziwną kość do obgryzienia. Skończyliśmy i .... nic. Pomyślałem to miał być ten zestaw dla dwojga ?! Gdy Pani kelnerka się zorientowała, że skończyliśmy podeszła zabrała brudne talerze i cisza. Pomyślałem pewnie przyniesie rachunek, a to będzie mój najbardziej nieudany obiad w historii. Za chwilę jednak Pani zjawiła się z kolejnymi potrawami. I ku naszemu zdziwieniu, w ten sam sposób, kilkakrotnie zastawiała nam stolik. A to cieniutkimi naleśnikami z ciętym przy nas mięsem, a to kurczakiem z ryżem w dwóch różnych sosach, kończąc na słodkim deserze. Byliśmy pełni i zadowoleni ze smacznej kuchni. Rachunek na 40 funtów (bo do tych dwunastu funciaków trzeba było dołożyć po litrze napoju - jedzenie ogniste niczym oddech chińskiego smoka) w samym sercu Londynu nie zaskoczył. Zapomniałbym o piwie TsangTao, które smakowało wyśmienicie. Dzień zakończyliśmy godzinę później w hotelu ze sprawdzonym Heinekenem w ręku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MonsieurLoki
Kamil P.
zwiedził 0.5% świata (1 państwo)
Zasoby: 6 wpisów6 0 komentarzy0 32 zdjęcia32 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.05.2009 - 03.05.2009